Upłynął jakiś miesiąc czasu od naszej ostatniej wyprawy. Był czas na to, by odeszła od nas zima, by spędzić święta, ale również zaplanować kolejny wyjazd. Tym razem wyjazd najodleglejszy, na skrajne południe Polski do Ustrzyk Górnych w sercu Bieszczadów. Postanowiliśmy sobie, że będzie to wtorek 22 kwietnia natychmiast po świętach. Wyjazd stał pod znakiem zapytania. Ciężko nam było zorganizować urlop, pogoda była niepewna, a na dodatek, jak to na koniec miesiąca, lecieliśmy na oparach :)

Postanowiliśmy jednak poszukać jakiejś kwatery bo w okolicach Tarnicy, która to była naszym „koronnym” celem nie ma żadnego schroniska. W Ustrzykach Górnych jest co prawda Hotel Górski PTTK, ale o cenach za nocleg wolę nie pisać. Jadąc w Bieszczady szukajmy zdecydowanie kwater, bo lepiej na tym wyjdziemy. Do kwatery o nazwie „Pod Szerokim Wierchem” (nazwa nie bez powodu, bo faktycznie domek stoi u podnóży Szerokiego Wierchu) dotarliśmy po przeszło pięciu godzinach wieczornej i - w zasadzie - później już nocnej jazdy samochodem. Szybko się przygotowaliśmy do porannego wymarszu i poszliśmy spać.

Tarnica z Szerokiego Wierchu

Tarnica z Szerokiego Wierchu

W środę o 6:00 rano byliśmy gotowi do wędrówki. Niestety niebo było zaciągnięte chmurami i praktycznie cały czas naprzemiennie kropiło albo lało. Zgodnie z prognozami około godziny 14:00 miały pojawić się burze, więc bez względu na intensywność opadów postanowiliśmy ruszyć w teren. Na Tarnicę (1346 m n.p.m.) z Ustrzyk Górnych najlepiej wybrać się szlakiem czerwonym przez Szeroki Wierch, tak też zrobiliśmy. Pierwsza połowa wędrówki to spacer potężnym bukowym lasem przez około półtorej godziny. Wędrówka nie jest wymagająca i pozbawiona stromych podejść. Co jakiś czas na i tak świetnie utrzymanym szlaku znajdują się dodatkowe ułatwienia w postaci drewnianych kładek ułożonych na szlaku. Mają one również pomóc w tym, by roztargnieni turyści nie zbaczali ze ścieżki wchodząc w chronione gatunki roślinności. Co do turystów, ku naszemu zdziwieniu poza małą grupką młodzieży schodzącej w dół, do samego szczytu nie spotkaliśmy już nikogo. Tuż przed górną granicą lasu i połonin natrafiliśmy jeszcze na drewnianą wiatę, w której mogliśmy się zatrzymać na śniadanie i na małe suszenie ubrania, bo w pewnym momencie spaceru przez las trochę nas zmoczyło. Pogoda mimo wszystko nie była taka zła. Widoczność mieliśmy całkiem niezłą, nie było żadnej wichury więc rozpoczęliśmy dalszy marsz przez połoninę Szerokiego Wierchu. Duże wrażenie zrobił na nas krążący nad naszymi głowami ptak drapieżny, zapewne jakiś z rodziny jastrzębiowatych. Generalnie Bieszczady to dzicz w czystej postaci. Chyba właśnie to i rozległe połoniny stanowią największą różnicę względem pozostałych polskich pasm górskich, zdecydowanie bardziej zasiedlonych i zurbanizowanych. Gdy dojeżdżaliśmy dzień wcześniej późnym wieczorem do Ustrzyk, musieliśmy mieć się na baczności, by nie potrącić zwierzyny wybiegającej nam regularnie na jezdnię. Od małych płazów, przez kotowate, po okazałe sarny i jelenie. Widać, że odległości między malutkimi bieszczadzkimi wsiami są na tyle duże, by uznać tę przestrzeń za należącą do królestwa zwierząt. Dobrze, że na szlaku nie trafiliśmy na jakiegoś niedźwiedzia czy wilka.

Przełęcz pod Tarnicą

Przełęcz pod Tarnicą

Po około trzech godzinach marszu spotkaliśmy się na chwilę z chmurą deszczową i dotarliśmy na szczyt Tarnicy. Rozpościera się tam fantastyczna panorama na pobliskie szczyty, połoniny, a także na nieco odleglejsze góry Ukrainy. Charakterystyczny dla Tarnicy jest szczytowy krzyż, podobny do tego, który umieszczony jest na Giewoncie. Wstępnie zakładaliśmy plan zejścia w dół przez Bukowe Berdo, wymagało to jednak dobrej pogody. Niestety poza pięknymi widokami gór skąpanych w chmurach dostrzegliśmy również duży ciemny front na południu. Było dla nas jasne, że na Bukowe Berdo nie pójdziemy, nie chcieliśmy stać się rodzajem bieszczadzkiej instalacji odgromowej. Zdecydowaliśmy się bezpiecznie zejść szlakiem niebieskim do Wołosatego, najdalej na południe wysuniętej miejscowości w Polsce. Z tej miejscowości prowadzi najkrótszy szlak na Tarnicę, więc jeśli ktoś chce w ciągu dwóch godzin stanąć na szczycie to polecamy wędrówkę właśnie tą drogą. Trzeba pamiętać jednak, że podejście tędy jest dosyć strome ale w gruncie rzeczy pozbawione większych trudności. Schodząc w dół natrafiliśmy na kolejną drewnianą wiatę, gdzie mogliśmy znów coś spałaszować i przesuszyć ciuchy. Tutaj też pierwszy raz od kilku godzin spotkaliśmy idących pod górę turystów. Spytali nas o to, jakie warunki panują na górze. Zgodnie z przeczuciem powiedziałem, że zanosi się na burzę i w górnych partiach co chwilę pada deszcz. Ci jednak, jakby nie traktując moich słów zbyt poważnie, poszli przed siebie. Dalej szliśmy przez bukowy, ale zdecydowanie rzadszy niż w drodze na górę las. Tutaj też o mały włos nie zdeptałem salamandry plamistej, która leżała plackiem na środku ścieżki. Do tej pory zastanawiam się dlaczego Rafał nie pozwolił mi jej polizać :P

Szczyt Tarnicy - 1346 m n.p.m.

Szczyt Tarnicy - 1346 m n.p.m.

Pogoda się poprawiła i niebo zaczęło się przecierać, nawet przez chwilę dosyć intensywnie grzało nas Słońce, ale od południa i na wschodzie toczyły się ciężkie ołowiane bałwany. Spotkaliśmy na szlaku jeszcze jedną rodzinkę i to by było na tyle jeśli chodzi o turystów tego dnia. Po wyjściu z lasu było widać już nieodległe Wołosate, do którego dotarliśmy w kilkadziesiąt minut idąc przez kwitnące polany. Z owych polan roztaczała się wspaniała panorama z Szerokim Wierchem i Tarnicą na pierwszym planie. Wyżej coraz bardziej zaciemniało się niebo, zrobiło się duszno, i krótko po tym, jak podbiliśmy nasze książeczki w chatce przy głównej drodze usłyszeliśmy pierwszy grzmot. W chatce, będącej w gruncie rzeczy czymś na kształt schroniska, tyle, że bardzo malutkiego, zamieniliśmy kilka zdań z dwoma paniami, które tam gospodarzyły. Opowiedziały nam nieco o miejscowości i o życiu w otoczeniu granic z Ukrainą. Wychodzi na to, że mimo sporej odległości od jakiegoś większego miasta, napiętej sytuacji przy strefie granicznej (w drodze powrotnej straż graniczna sprawdzała nam bagażnik :)) mieszkańcy raczej nie narzekają. Z drugiej strony, mieszkają przecież w jednym z najpiękniejszych zakątków Polski. Czekało nas już teraz jedynie 6 kilometrów spaceru asfaltową drogą do Ustrzyk Górnych. Niestety w parę chwil zaczęło lać i rozkręciła się burza. Pomyślałem sobie w tym momencie o turystach, których spotkaliśmy, a którzy zgodnie z moim zegarkiem mogli teraz (o ile nie zawrócili) znajdować się gdzieś w partiach szczytowych. Mam nadzieję, że bezpiecznie zeszli. Solidnie zmoczeni dotarliśmy do kwatery i zdecydowaliśmy się - korzystając z wizyty w regionie - pojechać jeszcze nad Jezioro Solińskie, by maksymalnie wykorzystać dzień pobytu. Przez chwilę w alternatywie dla Soliny chodziła nam po głowach Połonina Caryńska, ale na taką eskapadę było już za późno, a i pogoda nie poprawiła się na tyle. Szkoda, że nie mieliśmy możliwości, by przejść w tych dzikich górach jeszcze większej ilości szlaków, więcej zobaczyć i bardziej się nimi nacieszyć. To na pewno to miejsce, do którego jeszcze wrócimy. Za nami kolejny udany wyjazd. I tym razem wszelkie okoliczności nam sprzyjały. Co więcej, idąc wybranymi szlakami zaliczyliśmy dwie ścieżki przyrodniczo-historyczne: Ustrzyki Górne – Szeroki Wierch „Śnieżyca Wiosenna” oraz Wołosate – Tarnica „Orlik Krzykliwy”.

Widok ze szczytu Tarnicy na zachód

Widok ze szczytu Tarnicy na zachód


INFORMACJE PRAKTYCZNE:


Dobrym punktem wypadowym na Tarnicę są Ustrzyki Górne lub Wołosate. Z Ustrzyk Górnych prowadzi szlak czerwony, na który wchodzimy wprost z głównego skrzyżowania w miejscowości, tuż obok przystanku autobusowego. Z Wołosatego prowadzi szlak niebieski, na który schodzimy z głównej drogi wraz z końcem jakichkolwiek zabudowań.

W kwestii noclegowej polecamy zdecydowanie katery prywatne. Za 30zł od osoby mieliśmy do dyspozycji zadbany, czysty pokój wyposażony w TV, Internet, ponadto, pełny węzeł sanitarny i kuchnię.

Namiary na kwaterę, w której nocowaliśmy:
http://e-turysta.net/noclegi-pod-szerokim-wierchem-ustrzyki-gorne-112175.html

Zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć z wyjazdu.

onthesummit.jimdo.com

www.czarodziejskagora.org.pl